Zaledwie kilka dni temu widzieliśmy się podczas treningu Rybek, lecz wówczas nikt nie podejrzewał, że będzie to ostatnie spotkanie. W czwartek dotarła bowiem do nas wiadomość o śmierci jednego z naszych działaczy, Andrzeja Jamroga.
Był on zdecydowanie kimś więcej niż tylko jedną z wielu osób w klubie. To właśnie śp. Andrzej dbał o nasz obiekt, by zawodnicy mieli jak najlepsze warunki do jazdy podczas zawodów czy treningów. Nieraz też spędzał na torze więcej czasu niż w domu, by tylko doprowadzić tor do takiego stanu, by adepci nie mieli żadnych problemów z jazdą. Wiecznie uśmiechnięty, chętny do pomocy, dla którego sport był ważnym elementem życia. To jednak zdecydowanie za mało, by opisać naszego przyjaciela. Uwielbiany przez dzieciaków, których także dopingował i wspierał dobrą radą. Wobec tego nie mogło go zabraknąć podczas ubiegłorocznej gali „Złotych Twardzieli”. Wszyscy się także zgadzamy, że Andrzej także nim był… Jeszcze na początku marca pojawił się też wraz z całą drużyną na scenie podczas prezentacji w Rybniku-Boguszowicach. To właśnie też dzięki jego staraniom naszemu zespołowi jako drugiemu w Polsce udało się wyjechać na tor, by rozpocząć przygotowania do zbliżającego się sezonu. Teraz jednak już nic nie będzie takie same…
Przyjacielu, odszedłeś zdecydowanie za szybko i bez pożegnania. Teraz my żegnamy Ciebie… Składamy też najszczersze wyrazy współczucia rodzinie śp. Andrzeja.